[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie, Josh, nie o to chodzi - zapewniła go.- Gdybym tylko mogła, z pewnością bym cię zatrzymała.Niestety, to nie wchodzi w rachubę.Jak wiesz, jestem tylko gościem w domu lady Penrose, a moja przyszłość jest jedną wielką niewiadomą.Istnieje cień szansy, że wrócę do domu dziadka, ale on nie potrzebuje dodatkowego pracownika.Ma dość służby, a lady Penrose nie zatrzyma cię tutaj, kiedy wyzdrowieje jej stajenny.- Wiem o tym, panno Abbie.- Posłał jej jeden ze swych chłopięcych uśmiechów, które sprawiały, że wyglądał znacznie młodziej niż na swoje dwadzieścia dwa lata.- Od początku była pani ze mną szczera.Zatrzyma mnie pani, dopóki Jem nie wyzdrowieje?- Nie zrobię tego, jeśli w tym czasie znajdziesz stałe zajęcie.Chciałabym ci jasno dać do zrozumienia, Josh, że jeśli usłyszysz o pracy, która by ci odpowiadała, nie zostawaj tu ze źle pojętego poczucia lojalności.Nie pozwól, żeby okazja przeszła ci koło nosa.Nagle wpadła jej do głowy pewna myśl.- Być może i ja będę mogła ci pomóc.Poznałam tu, w Bath, parę osób.Zapytam w twoim imieniu, czy nie słyszeli o kimś, kto potrzebuje stajennego.Pan Fergusson i pan Whitham mieszkają w mieście od dawna i mają wielu znajomych.Być może pan Cavanagh także okaże się pomocny.- Jeśli wolno mi powiedzieć, panno Abbie, to jest człowiek, dla którego bardzo chętnie bym pracował.Pan Cavanagh musi dobrze znać się na koniach.Przyjrzałem się tym jego gniadoszom i muszę powiedzieć, że nie widziałem jeszcze wspanialszych koni.Abbie nie mogła się z nim nie zgodzić.- O tak, pan Cavanagh doskonale zna się na koniach.- Pamiętam, że jego konie kwiczały, kiedy podszedł do nas, żeby poczęstować nas piwem na pikniku.Mój papa mówił, że jeśli zwierzę lubi człowieka, to znaczy, że ten człowiek jest w porządku.Abbie uśmiechnęła się, słysząc tę osobliwą filozofię.Nie miała jednak zamiaru kierować się kryteriami stosowanymi przez Josha w ocenie ludzi, a w szczególności pana Bartholomew Cavanagha! Rzeczywiście doskonale zajmował się końmi i bez trudu pozyskiwał ich zaufanie.Mimo to przedstawicielki jej płci powinny mieć się przed nim na baczności.Postanowiła jednak zachować te refleksje dla siebie, zwłaszcza że zajechali z powrotem na Upper Camden Place.Wręczywszy wodze Joshowi, udała się prosto do domu, gdzie tuż przy wejściu poinformowano ją, że ma jak najszybciej udać się do salonu na piętrze.Abbie szybko się przebrała, po czym przeszła do salonu, gdzie zastała mężczyznę, który ostatnio zdecydowanie zbyt często gościł w jej myślach, siedzącego na sofie obok siostry.Na widok Abbie natychmiast wstał z uśmiechem.- Miło pana widzieć - powitała go, czując mrowienie w koniuszkach palców, gdy uścisnął jej dłoń.- Kiedy spotkałyśmy się wczoraj z Kitty w pijalni wód, wyraziła obawę, że może pan nie zdążyć na dzisiejsze przyjęcie.Zmarszczył czoło.- Zapewne chciała pani powiedzieć, iż moja siostra miała nadzieję, że nie wrócę na czas.- Nic podobnego! - wtrąciła lady Penrose, z zadowoleniem zauważając, że Abbie się zarumieniła.Uśmiechnęła się i dodała: - Myślę, że bardzo tu pana brakowało.Abbie usiadła obok swej chrzestnej na sofie.Bart natychmiast przeniósł wzrok na pannę Graham.- Naprawdę? A któż to tak do mnie tęsknił?- Na przykład ja - przyznała się lady Penrose.- Nie miałam okazji podziękować panu za wspaniały piknik.- Szkoda tylko, że na koniec mieliśmy pecha.Mam nadzieję, że nic już pani nie dolega - zwrócił się Bart do Abbie.- Czuję się doskonale - zapewniła.- Naprawdę zbyt wiele uwagi poświecono mojej drobnej kontuzji.- Skoro tak, mniemam, że nie będzie miała pani nic przeciwko temu, by towarzyszyć mi podczas dzisiejszego przyjęcia.Triumfalny błysk w ciemnych oczach Barta nie uszedł uwagi Abbie.Najwyraźniej cieszył go fakt złapania jej w pułapkę.Pomoc nadeszła z najmniej oczekiwanej strony.- Przecież ty nigdy nie tańczysz, Bart - wtrąciła Kitty.- A w każdym razie robisz to bardzo rzadko.- To prawda - przyznał.- Uznałem jednak, że nasze przyjęcie będzie doskonałą okazją, bym złamał swoje zasady i zatańczył walca.- W takim razie - powiedziała Abbie z odcieniem satysfakcji w głosie - obawiam się, że muszę odmówić.Nie tańczę walca.- Dlaczego, moje dziecko? - Lady Penrose wydawała się szczerze zdumiona.- Chyba nie należysz do tych, którzy wciąż mają zastrzeżenia do tego tańca? Przecież już od dłuższego czasu tańczy się go na prywatnych przyjęciach nawet tutaj, w tym statecznym miejscu.- Nie o to chodzi.Nie miałam okazji nauczyć się walca - szybko wyjaśniła Abbie.- Och, przecież niezmiernie łatwo jest temu zaradzić - odpowiedziała lady Penrose, unosząc się z sofy z gracją siedemnastoletniej dziewczyny.- Oczywiście o ile pan Cavanagh zgodzi się ci pomóc.- Jestem do pani dyspozycji - odpowiedział natychmiast uprzejmie.Abbie zastanawiała się, co irytuje ją bardziej: pełen zadowolenia uśmiech na twarzy chrzestnej czy też wyraz rozbawienia widoczny w spojrzeniu Barta.Kapitulując w najłagodniejszy sposób, na jaki potrafiła się zdobyć, pomogła przygotować przestrzeń do tańca.Tymczasem chrzestna zasiadła do stojącego w rogu salonu fortepianu i z pomocą Kitty dobrała zestaw nut.Trudno było odwlekać nieuchronną chwilę, w której Abbie i Bart przybrali odpowiednią pozycję na środku pokoju.Ab-bie przygotowała się duchowo na fizyczny kontakt, którego wymagał taniec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]