[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiesz, gdzie ten ch³opak teraz jest,co?Aleani by³ wewnêtrznie rozdarty pomiêdzy poczuciem obowi¹zku wzglêdem Warowni,a mi³oœci¹ do siostry.Ale jej ju¿ nie by³o w Warowni, a zdrowy rozs¹dekpodpowiada³ mu, ¿e Menolly nie ¿yje, skoro po tylu dniach nawet jeŸdŸcy smokówjej nie odnaleŸli.By³a tylko dziewczyn¹, wiêc jaki mog³aby mieæ po¿ytek ztego, ¿e jej pieœni podobaj¹ siê harfiarzowi? Alemi nie chcia³ tak¿e przyznaæ,¿e jego ojciec k³amie.Wiêc pomimo faktu, ¿e Elgion by³ zachwycony pieœniami, idlatego ¿e ich kompozytor prawdopodobnie nie ¿y³, Alemi odpar³ zupe³nieszczerze, ¿e nie wie, gdzie "on" teraz jest.Elgion ostro¿nie zawin¹³ w szmatkê cenne p³ytki i westchn¹³ z ¿alem.- I tak wyœlê je do Cechu Harfiarzy.Robinton bêdzie chcia³ je wykorzystaæ.- Wykorzystaæ je? To s¹ a¿ tak dobre? - Alemi by³ naprawdê poruszony i jeszczebardziej ¿a³owa³ k³amstwa ojca.- S¹ po prostu œwietne.Mo¿e, kiedy ch³opak je us³yszy, sam do nas przyjdzie.-Elgion uœmiechn¹³ siê do Alemiego smutno.Bo chyba musi byæ jakiœ powód, dlaktórego nie chcesz mi zdradziæ nawet jego imienia.- Zachichota³, widz¹creakcjê m³odzieñca.- Nie oszukujmy siê przyjacielu, ch³opak podpad³ i odes³anogo gdzieœ za karê, czy¿ nie tak? To siê zdarza, o czym wie ka¿dy harfiarz wartswojego kawa³ka chleba - i co dobrze rozumie.Honor Warowni i takie tam.Niebêdê ciê ju¿ wiêcej mêczy³.Poka¿e siê, jak us³yszy swoj¹ muzykê.Potem rozmawiali ju¿ o innych rzeczach, do czasu gdy wróci³a flota - dwajmê¿czyŸni w tym samym wieku, ale zupe³nie inaczej wychowani; jeden szczerzezaciekawiony œwiatem, który rozci¹ga³ siê poza jego rodzinn¹ Warowni¹, a drugigotów zaspokoiæ tê ciekawoœæ.W³aœciwie Elgion by³ bardzo uradowany, nieznajduj¹c w Alemim ani œladu têpoty i uprzedzeñ Yanusa, i wreszcie zacz¹³wierzyæ w to, ¿e mo¿e jednak a mu siê zrealizowaæ ambitny plan MistrzaRobintona i poszerzyæ horyzonty mieszkañców tej Warowni.Alemi pojawi³ siê tak¿e nastêpnego dnia i kiedy dzieci zosta³y odprawione,zadawa³ Elgionowi kolejne pytania.W koñcu przerwa³ w pó³ zdania i zacz¹³ go¿arliwie przepraszaæ za to, ¿e zabra³ mu tyle czasu.- Wiesz co Alemi, zawrzyjmy umowê.Ja powiem ci wszystko, co tylko chcia³byœwiedzieæ, a ty nauczysz mnie ¿eglowaæ.- Nauczyæ ciê ¿eglowaæ?Elgion uœmiechn¹³ siê szeroko.- Tak, nauczyæ mnie ¿eglowaæ.Najmniejsze dziecko w mojej klasie wie o tymwiêcej ni¿ ja, i mój autorytet jest w niebezpieczeñstwie.W koñcu harfiarzpowinien znaæ siê na wszystkim.Mogê siê myliæ, ale nie wydaje mi siê, ¿ebyœpotrzebowa³ obu nóg do p³ywania na jednej z tych ma³ych ³Ã³dek, których u¿ywajdzieci.Twarz Alemiego pojaœnia³a z radoœci i z entuzjazmem waln¹³ harfiarza w plecy.- Jasne, ¿e mogê.Na Pierwsz¹ Muszlê, cz³owieku zrobiê to z prawdziw¹ radoœci¹.Z radoœci¹.Nic nie mog³o teraz powstrzymaæ Alemiego przed tym, ¿eby natychmiast zabraæharfiarza do Jaskini Portowej i wy³o¿yæ mu fundamentalne zasady ¿eglarstwa.Naswoim poletku Alemi by³ równie dobrym nauczycielem jak Elgion, który ju¿ popierwszej lekcji by³ w stanie sam przep³yn¹æ przez zatokê.Oczywiœcie, jakzauwa¿y³ Alemi, wiatr wia³ w odpowiednim kierunku, a morze by³o zupe³niespokojne; idealne warunki do ¿eglowania.- Co siê niezbyt czêsto zdarza, tak? - zapyta³ Elgion.Odpowiedzia³ muprzytakuj¹cy chichot Alemiego.- Có¿, æwiczenie czyni mistrza, wiêc lepiej¿ebym siê zabra³ za prawdziw¹ praktykê.- I za teoriê.Tak oto ich przyjaŸñ zosta³a scementowana przez wzajemn¹ wymianê wiedzy, d³ugierozmowy i æwiczenia.Choæ rozmowy te dotyka³y wielu tematów, Elgion wci¹¿ waha³siê czy wspominaæ o jaszczurkach ognistych i o tym, ¿e Weyr poprosi³ go, byzaj¹³ siê ich poszukiwaniem.Oczywiœcie sam przeszuka³ ca³¹ okolicê, aw³aœciwie te miejsca, do których mo¿na by³o dotrzeæ pieszo.By³o jeszcze sporofragmentów wybrze¿a, które powinien sprawdziæ od strony morza.Mia³ nadziejê,¿e teraz, kiedy Alemi uczy³ go ¿eglugi, bêdzie w stanie sam tego dokonaæ.Elgion by³ ca³kowicie pewien, ¿e Yanus traktowa³by takie poszukiwania zpogard¹, nie chcia³ wiêc wci¹gaæ Alemiego w jakiekolwiek przedsiêwziêcie, któreœci¹gnê³oby na jego g³owê gniew ojca.Ch³opiec mia³ wystarczaj¹co du¿o k³opotówz powodu z³amanej nogi.Któregoœ s³onecznego poranka Elgion postanowi³ wprowadziæ w ¿ycie swój plan.Wypuœci³ dzieci wczeœniej ni¿ zazwyczaj, odszuka³ Alemiego i zasugerowa³, ¿epogoda jest dzisiaj idealna do wypróbowania jego umiejêtnoœci - dzieñ by³pogodny, ale morze lekko wzburzone.Alemi rozeœmia³ siê, spojrza³ na chmury ipowiedzia³, ¿e po po³udniu woda bêdzie spokojna jak w ka³u¿y, ale jeœli siêpospiesz¹, Elgion mo¿e faktycznie nauczyæ siê czegoœ nowego.Harfiarz wycygani³ od cioci w kuchni ca³¹ torbê kanapek i ciastek, po czym obajmê¿czyŸni wyp³ynêli na morze.Alemi radzi³ sobie ju¿ doskonale z kulami iporusza³ siê po sta³ym l¹dzie niemal bez ¿adnych trudnoœci, ale z radoœci¹wykorzystywa³ ka¿dy pretekst, który pozwala³ mu znowu wyp³yn¹æ w morze.Kiedy ju¿ znaleŸli siê poza obszarem chronionym przez potê¿ne urwiska Pó³kola,wody sta³y siê niespokojne, pe³ne zwodniczych pr¹dów i szarpane przez silny,porywisty wiatr; Elgion mia³ doskona³¹ okazjê do sprawdzenia swoichumiejêtnoœci.Alemi ignoruj¹c zupe³nie zimne bryzgi wody, które spada³y naniego, gdy ³Ã³dka zeœlizgiwa³a siê nagle - z jakiejœ wy¿szej fali, pozostawa³tylko milcz¹cym pasa¿erem, podczas gdy harfiarz walczy³ z ¿aglem i rumplem,staraj¹c siê utrzymaæ na kursie wyznaczonym przez m³odzieñca.Cz³owiek Morzanieco wczeœniej ni¿ Elgion poczu³, ¿e wiatr zmienia kierunek, ale dosyæ szybkareakcja harfiarza i tak wystawia³a nie najgorsze œwiadectwo zdolnoœciomnauczycielskim Alemiego.- Wiatr s³abnie.Alemi pokiwa³ g³ow¹, przekrêcaj¹c nieco czapkê, tak by nadal chroni³a jegotwarz przed wilgotnymi podmuchami.P³ynêli dalej, choæ po jakimœ czasie wiatrzamieni³ siê w delikatn¹ bryzê, a ³Ã³dkê popycha³ raczej silny pr¹d, ni¿wietrzyk.- Zg³odnia³em - oznajmi³ Alemi, kiedy na zawietrznej dostrzegli ju¿ potê¿ne,poszarpane zarysy Smoczych Ska³.Elgion zwolni³ ¿agiel, a Alemi œci¹gn¹³ go na dó³, zwijaj¹c go na bomie.Najego polecenie, Elgion uwi¹za³ rumpel, tak ¿e pr¹d niós³ ich teraz powoli dobrzegu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]