[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Z Troya zapowiadał się dobry przyjaciel - powiedziała Carol usiłując ukryć to, co rzeczywiście myślała.Nagle jej naturalne mechanizmy obronne załamały się wobec potrzeby podzielenia się tym, co naprawdę czuła.Spojrzała w dół na wodę.- To nie dlatego jestem wytrącona z równowagi.Płaczę z powodu niepewności.Nie znoszę nie wiedzieć - przerwała i wytarła oczy.Nick milczał.Nie zrozumiał dokładnie tego, co powiedziała, ale domyślał się, że coś szczególnego zaszło między nimi pod wodą.Łagodna fala trąciła burtę łodzi.- To przypomina moje dzieciństwo, po tym jak odszedł ojciec - ciągnęła cicho.- Wciąż wierzyłam, ze może wróci.Cała trójka, Richie, mama i ja, wmawialiśmy sobie nawzajem, że to tylko tymczasowa separacja, że któregoś dnia przekroczy próg i powie: jestem w domu.Nocą leżałam w łóżku i nasłuchiwałam odgłosu jego samochodu na podjeździe.Łzy popłynęły znowu, wielkie krople spływały jej po policzkach i spadały w bezmiar oceanu.- W moich marzeniach przychodził wziąć nas na kolację albo wybrać się gdzieś z nami w sobotę.Pomagałam mamie ubrać się odpowiednio, szczotkowałam jej włosy - Carol zaniosła się szlochem.- Ściskałam go w drzwiach, a potem prowadziłam do mamy i mówiłam: czy ona nie jest piękna? To trwało sześć miesięcy.Nigdy nie mogłam przewidzieć, co się wydarzy z dnia na dzień.Niepewność zniszczyła mnie i wpędziła w chorobę.Błagałam w duchu ojca, żeby dał mamie jeszcze jedną szansę.Richie podsuwał mu nawet możliwość kupna domu w sąsiedztwie, jeśli nie mogli mieszkać razem z mamą.Moglibyśmy w końcu być razem - uśmiechnęła się ponuro i wzięła głęboki oddech.- Pewnego razu ojciec pojawił się naprawdę i wziął mamę na weekend do San Francisco.Byłam taka podniecona.Przez trzydzieści sześć godzin moja przyszłość rysowała się jasno.Byłam najszczęśliwszą dziesięciolatką w dolinie San Fernando.W niedzielę wieczorem, kiedy wrócili do domu, mama była kompletnie pijana.Miała opuchnięte oczy i rozmazany makijaż.Cała była w nieładzie.Przeszła obok nas i weszła do swojego pokoju.Tata, Richie i ja staliśmy w salonie płacząc i ściskając się.Wtedy zrozumiałam, że wszystko skończone.Ucichła, ale Izy nadal płynęły.Popatrzyła na Nicka błagalnym wzrokiem.- O wiele łatwiej byłoby raz porządnie wypłakać się i mieć to wszystko z głowy.Ale nie, wciąż ta nadzieja i niepewność.Więc każdego dnia, każdego cholernego dnia, moje małe serce pękało od nowa.- Carol raz jeszcze wytarła oczy.Potem popatrzyła na ocean i krzyknęła z całej siły.- Chcę zaraz wiedzieć, co się stało z Troyem! Nie każ mi wiecznie czekać.Nie mogę tego znieść.Odwróciła się do Nicka.Bez słowa oparła głowę na jego piersi.Objął ją.6Nick stał przed drzwiami do mieszkania Troya.Wyciągnął rękę i na framudze znalazł klucz.Raz jeszcze zapukał, po czym ostrożnie otworzył drzwi.- Hej! - zawołał.- Jest tu kto?Carol weszła za nim do salonu.- Nie wiedziałam, że byliście tak bliskimi przyjaciółmi - powiedziała oglądając z wyraźnym zainteresowaniem zbieraninę mebli Troya.- Nie sądzę, żebym komukolwiek powiedziała, gdzie trzymam moje klucze.Nick nie znalazł w salonie tego, czego szukał.Wyszedł do przedpokoju, minął dużą sypialnię z magazynkiem na podwodny ekwipunek.Dalej była mniejsza sypialnia, w której sypiał Troy.- Nie do wiary - krzyknął do Carol, która zatrzymała się w korytarzu przy drzwiach do pierwszej sypialni.Gapiła się na ogromny gąszcz elektronicznego wyposażenia, które wypełniało każdy możliwy zakamarek.- Dopiero wczoraj byłem tutaj pierwszy raz, więc naprawdę nie wiem, gdzie.Dobrze, myślę, że coś znalazłem.Podniósł arkusz wydruku komputerowego leżący pod przyciskiem na stole, obok łóżka Troya.Był datowany na piętnastego stycznia 1994 roku i zawierał około dwudziestu nazwisk, adresów i numerów telefonu.Nick znalazł Carol w korytarzu.Przeczytał szybko stronę i pokazał jej.- Niewiele tutaj jest.Numery telefonów i adresy magazynów z wyposażeniem elektronicznym i oprzyrządowaniem.Kupę numerów do Angie Leatherwood, prawdopodobnie, kiedy była ciągle w trasie.Wskazał jedną z notatek.- To musi być jego matka, Kathryn Jefferson, Carol Gables na Florydzie, ale nie ma numeru telefonu dołączonego do adresu.- ” „>.Carol wzięła arkusz od Nicka i sprawdziła.- Nigdy nie słyszałam, żeby wspominał o kimkolwiek prócz Angie, matki i brata Jaimiego.Żadnych przyjaciół czy rodziny.Mam wrażenie, że ostatnio nieczęsto widywał się z matką.Czy kiedykolwiek mówił coś przy tobie o jakichś innych krewnych?- Nie - odparł Nick.Weszli do kolejnego pokoju.Nick na próżno naciskał guziki i kręcił przełącznikami omijając poukładany ekwipunek Troya.Stanął i pomyślał przez chwilę.- To znaczy, Angie jest pierwsza.- Powiemy jej od razu i poczekamy.Nagle usłyszeli odgłos otwieranych i zamykanych drzwi wejściowych.Obydwoje zastygli w bezruchu.Minęła sekunda i Nick krzyknął donośnym, ale niepewnym głosem.- Hej, jesteśmy tutaj, w sypialni! - Nie było odpowiedzi.Usłyszeli ciche kroki w korytarzu.Nick instynktownie ruszył do przodu, żeby osłonić Carol.Chwilę później w drzwiach pojawił się Troy.Wszedł do pokoju.- Ho, ho - powiedział szczerząc zęby w uśmiechu.- Jak żyję, nie spotkałem jeszcze pary włamywaczy w swoim własnym domu.Carol podbiegła do niego i zarzuciła mu ręce na szyję.- Troy! - jej słowa przeszły w szybkie staccato - to cudownie cię widzieć.Gdzie byłeś? Przestraszyłeś nas na śmierć.Myśleliśmy, że zginąłeś.Troy odwzajemnił uścisk Carol i mrugnął do Nicka:- No, no.Co za przyjęcie.Powinienem znikać częściej.Wyciągnął dłoń do Nicka.Na chwilę jego twarz spoważniała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]