[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozpoznał go na pierwszy rzut oka.Wstrząs, jakiego doznał na widok tej materializacji marzenia, nie polegał na zaskoczeniu, lecz, przeciwnie, wypływał ze stwierdzenia, że ten obraz jest mu dobrze znany.Most był właśnie taki, jakim go sobie wyobraził.Oglądał go najpierw z niepokojem, potem ze wzrastającą pewnością siebie.Całość scenerii zgadzała się również z tym, co sobie wymarzył i czego pragnął.Różnice były niewielkie.Woda nie lśniła, jak przewidywał.Była błotnista.Z początku odczuł to jako prawdziwą przykrość, ale rozpogodził się na myśl, że fakt ten sprzyja ich akcji.Przez dwa dni leżał ukryty w krzakach; chciwie obserwował i badał przez lornetkę teren, na którym miała rozegrać się akcja.Wyrył sobie w mózgu jego widok ogólny i wszystkie szczegóły; robił notatki, szkicował plan ścieżek, obozu, japońskich baraków, zakrętów rzeki, a nawet wielkich głazów, tu i ówdzie sterczących z wody.— Prąd nie jest gwałtowny, Sir.Mała łódka albo dobry pływak przepłynie rzekę.Woda jest błotnista.Most posiada jezdnię.I cztery rzędy filarów.Widziałem, jak jeńcy wbijali je kafarem.Jeńcy angielscy.Dochodzą już prawie do lewego brzegu, Sir, do tego brzegu, na którym znajduje się nasz punkt obserwacyjny.Za nimi postępują inne drużyny.Za jakiś miesiąc most powinien być gotów.Górna konstrukcja.Miał teraz do zakomunikowania takie mnóstwo informacji, że nie przestrzegał już logicznego porządku w swym opowiadaniu.Shears dał mu mówić na jego sposób i nie przerywał ani słowem.Gdy skończy, będzie dość czasu na postawienie ścisłych pytań.— Górna konstrukcja składa się z sieci belek podłużnych i poprzecznych i wygląda na znakomicie przemyślaną.Belki są dobrze ociosane i dopasowane.Widziałem przez lornetkę szczegóły wiązań.To wyjątkowo staranna robota, Sir.I solidna, nie ma co ukrywać.Tu nie chodzi już teraz o potrzaskanie paru kawałków drzewa.Zastanawiałem się tam na miejscu, Sir, nad najskuteczniejszym, a zarazem najprostszym sposobem.Myślę, że musimy zaatakować od słupów.W wodzie, a raczej pod wodą.Woda jest brudna.Nie będzie widać ładunków.W ten sposób cały most od razu wyleci w powietrze.— Cztery rzędy słupów — przerwał Shears w zamyśleniu.— To nie byle jaka robota.Czemuż, do diabła, nie mogli zbudować tego mostu tak, jak to zwykle robią?— Jaki jest odstęp między słupami tego samego rzędu? — spytał Warden, który lubił dokładność.— Dziesięć stóp.Shears i Warden przeprowadzili w milczeniu to samo obliczenie.— Przyjmijmy, dla wszelkiej pewności, długość sześćdziesięciu stóp — rzekł Warden.— To znaczy sześć słupów w każdym rzędzie, a zatem dwadzieścia cztery słupy do "obrobienia".Zajmie to dużo czasu.— Można to zrobić w ciągu jednej nocy, Sir, jestem tego pewien.Pod mostem można pracować spokojnie.Jest tak szeroki, że można się pod nim zupełnie schować.Plusk wody o filary głuszy wszystkie inne odgłosy.Wiem o tym.— Skąd może pan wiedzieć, co się.dzieje pod mostom? — spytał Shears patrząc na niego z zaciekawieniem.— Chwileczkę, Sir, nie powiedziałem panu jeszcze wszystkiego.Ja tam byłem.— Był pan tam?— Musiałem, Sir.Mówił mi pan, żebym się nie zbliżał do mostu, ale musiałem to zrobić, aby zdobyć pewne ważne informacje.Z punktu obserwacyjnego zszedłem drugim stokiem wzgórza w stronę rzeki.Sądziłem, że nie wolno mi zmarnować takiej okazji, Sir.Syjamczycy prowadzili mnie po śladach dzików.Trzeba było iść na czworakach.— Ile czasu panu to zabrało? — spytał Shears.— Około trzech godzin, Sir.Wyruszyliśmy pod wieczór.Chciałem być na miejscu w nocy.To było ryzykowne, oczywiście, ale chciałem sam zobaczyć.— Nieźle jest czasem rozumieć instrukcje nieco szerzej — powiedział „Number one" zerknąwszy na War den a.— Udało się panu, prawda? To już jest coś.— Nie zauważyli mnie, Sir.Dotarliśmy do rzeki, mniej więcej o ćwierć mili powyżej mostu.Leży tam niestety mała, odosobniona wioska krajowców.Ale wszyscy spali.Odesłałem przewodników.Chciałem być sam na tym rozpoznaniu.Wszedłem do wody i dałem się nieść z prąciem.— Noc była jasna? — spytał Warden.— Dosyć.Nie było księżyca, ale nie było też chmur.Most jest bardzo wysoki.Nie mogą nic spostrzec.— Idźmy po kolei — powiedział Shears.— Jak się pan dostał do mostu?— Płynąłem na plecach, Sir
[ Pobierz całość w formacie PDF ]