[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wieża parafialnego kościoła, który stawiano niedaleko Wisły, urosła już wyżej od wieży radnicy znajdującej się na targowiszczu.Gdy Mściwoj teraz patrzył z pewnej wysokości, zdumiał się, jak wiele pola zostawiono temu kościołowi.Zmieściłby się na nim mały gard, taki na przymiar Pień.I wszystko to miało być oddane, wewnątrz miastowych obwałowań, jednej świątyni, wznoszonej na kamiennej podsadzie, świątyni naistnie stolemnej.Jaka też ona się okaże, kiedy już jej ściany dźwigną ku górze? Jak wysoko wydźwigną?.Oderwał się kask od bolesnej porażki w starciu z mistrzem, ale naraz błysnęła myśl: a żeli on, książę-posobnik, jest tak wielki jak kościół Świętego Mikołaja w Gdańsku albo i oliwskie oratorium, ważne przecież i okazałe, zaś mistrz Herman von Wida - jak ów przyszły kościół Świętego Jana nad toruńską Wisłą, ciągnięty ku niebu?.Schodzili po stopniach na dziedziniec.Tu przynajmniej wszystko było znane i zwykłe, chociaż cudze, wojacki ład wiedno jednaki.Z kuźni wyszedł woj.Na broni, którą trzymał w ręku, zajaśniały promyki ogniska kuziennego.Była to kusza.Mściwoj spostrzegł, że jakoś różni się ona od innych, dobrze mu znanych kusz, a przede wszystkim jest znacznie większa.Widząc jego zaciekawienie, Henryk kazał knechtowi podejść do nich.Młody książę ujął ją obu dłońmi.Była bardzo ciężka.Łoże z kolbą zrobiono z żelaza.Kilkakrotnie obrócił rączką od nakrętła i zdziwił się, że chodziła łatwiej, niżby przypuszczał.- To jest najnowszy rodzaj kuszy - rzekł Henryk.- Co dopiero otrzymaliśmy ją od naszych braci w Turyngii.- Jak szybko można z niej strzelać?- Tak samo jak z mniejszej, bo napina się bez trudu, zresztą sami próbowaliście, panie Mściwoju, a to zależy od dobroty metalu.Leno trzeba o nią dbać, chronić od wilgoci, dobrym mazidłem nacierać.A niesie omal jesz raz tak daleko jak te dawne, mniejsze, i w połowie lotu strzała przebije pancerz.- Bardzo je chwalicie, aż wierzyć trudno.Za to ciężka jest i nieporęczna.- Ciężka jest i nie może być lżejsza przy swej wielkości, za to jak na swoją wagę jest wcale poręczna.Knecht musi się nauczyć robienia nią.Zresztą nie będzie gonił za jakimś Prusem trzymając ją w garści, do tego ona niepotrzebna.- Ma zatem służyć procem chrześcijańskiemu wojsku? Tutaj?- Ależ nie.- Mówiliście o przebijaniu pancerza z daleka, na taką odległość, na jaką stara kusza ledwo doniesie.Prusowie nie mają pancernych, z wyimkiem garści waldujków.- Mówiłem o jej mocy, dostojny książę.Najlepsza jest w obronie, na wałach.Nieprzyjaciel nie może bezkarnie podejść blisko, bo bełt z niej wypuszczony porazi go i przez tarczę, i przez pancerz.Niewielu Prusów ma pancerze, to prawda, ale jest ich coraz więcej.- Więc leno do obrony?- Głównie, chociaż niewyłącznie.Ciężkich kuszników można użyć także w bitwie ruchomej, zwłaszcza na początku, w taki sam sposób jak lekkich kuszników i łuczników.Będą sobie wybierali najważniejszych wrogów, nie byle woja z naprzeciwka.Wyszli na przedzamcze i Henryk poprowadził w prawo, przez zastawkę w częstokole oraz po kładce nad rączo płynącą Strugą.Otwierało się pole, którego nadwiślańska krawędź ostro spadała ku rzece.Rosło tu niewiele drzew.Bracia kazali wyciąć je na budowę i opał, przez co także zapewnili sobie dobre widzenie obszaru, którędy przedtem nieprzyjaciel mógł skrycie podchodzić.Gdzieniegdzie, w rozrzuceniu, stały chaty.Dalej wznosiły się pagórki.- Wojsko zakonne, młody panie książę, ujęte jest w ład i mocną trzymane ręką.Nie leno zwykły knecht, ale i rycerz nie może robić, co mu się podoba i walczyć według swego widzimisię, całkiem onak, niż to jest w zwyczaju u rycerstwa światowego, gdy omal każdy chce się popisywać przed innymi.Tedy wielu ginie bez pożytku dla wysokiego celu, który miał walce przyświecać.Zakonny rycerz walczy i ginie, i zwycięża nie dla swej chwały, lecz dla czci Boga i Jego Świętej Rodzicielki, musi przeto być sworny.Wiecie już niejedno o statutach i przepisach naszego Zakonu, czy nie tak?- Tak.- Więcej się jesz dowiecie, lepiej się przyjrzycie, głębiej pojmiecie z czasu upływem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]