[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bart także się uśmiechnął, patrząc, jak zamykają się za nią drzwi.Jego siostra zachowywała się czasem nieznośnie, ale nie była głupia.Z pewnością domyśliła się, że zaproszenie Ab-bie do Cavanagh Court miało niewiele wspólnego z pragnieniem posiadania namalowanego przez nią portretu.Skupił całą uwagę na kobiecie, która zaprzątała jego myśli bardziej niż jakakolwiek inna do tej pory.Zauważył, że Ab-bie wciąż wpatruje się w wiele mówiące ślady na okiennej ramie.Było jasne, że coś podejrzewała; nie uwierzyła w wyjaśnienia dotyczące zniszczonego dywanu, zasłon i znacznego fragmentu ściany.Zapewne powinien czuć złość, że wątpiła w jego słowa, ale nie potrafił się na nią gniewać.Przeciwnie, miał ochotę wyznać prawdę, ponieważ instynktownie czuł, że może jej zaufać.- Zamierzasz oglądać to okno aż do obiadu? Jestem pewien, że przechadzka po ogrodzie sprawi ci przyjemność.- Co.? - Odwróciła się do niego z półprzytomnym wyrazem twarzy.- Dlaczego okno mojej biblioteki aż tak cię martwi? Zapewniam cię, że wystarczy je odmalować.- Przydałaby mu się też drobna naprawa.Ktoś próbował odłupywać drewno.Chyba całkiem niedawno.Wygląda mi to na robotę włamywacza.- Widząc niewesoły półuśmiech Barta, Abbie od razu domyśliła się prawdy.- Zatem nie zawinił żaden służący.Miałeś nieproszonego gościa.Zginęło coś cennego?Bart zaprzeczył ruchem głowy.- Nie.Nie sądzę, żeby chodziło o rabunek.- Chcesz powiedzieć, że ogień podłożono celowo?Nie odpowiadając, stanął przy niej tak blisko, że jego rękaw dotykał jej ramienia.Mimo że jego bliskość odświeżyła jej w pamięci niefortunne zdarzenie na tarasie w Bath, ani trochę nie obawiała się być z nim sam na sam i nie próbowała się od niego odsunąć.Wysoki i silny, mógł wykorzystać swoją przewagę fizyczną, tak jak to zrobił tamtego pamiętnego wieczoru, całkiem niedawno.Jednak kobieca intuicja podpowiadała jej, że choć Bart nie jest świętym, z pewnością nie zmuszałby do niczego kobiety wbrew jej woli.Przyjrzała mu się z ukosa.Wyraziste rysy z ostrą linią podbródka zdradzały siłę charakteru, inteligencję i upór.Nie znajdowała w jego twarzy zawziętości, świadczącej o braku współczucia, natomiast drobne zmarszczki wokół oczu wskazywały na poczucie humoru.Choć usta miał szerokie i mocno zarysowane, zmysłowo wygięta dolna warga sugerowała naturę raczej namiętną niż zimnokrwistą.- Od czasu wojny bywało tu niespokojnie - zaczął mówić.Abbie nadstawiła ucha, słuchając z zainteresowaniem.- Nie ma się czemu dziwić.Ludzie, którzy dzielnie walczyli za kraj, po powrocie do domu znaleźli się w niedostatku.Bez pracy nie są w stanie utrzymać rodzin.Niezadowolenie pośród biedaków narasta, zwłaszcza w tej okolicy.Zamyślił się, spoglądając ponad parkiem w stronę pól, na których pasły się krowy.- Nie ja jeden poniosłem straty w inwentarzu i nie mnie jednemu zniszczono dom.Lord Warren, mój najbliższy sąsiad, też stał się ofiarą tych niepokojów.Jednak z powodów, których zupełnie nie pojmuję, to ja jestem głównym obiektem niechęci, trwającej już od początku roku.Trudno mi to zrozumieć, bo jestem jednym z niewielu tutejszych właścicieli ziemskich, wypowiadających się przeciwko wysokim cenom zboża.Podpalenie zasłon i dywanów w bibliotece to tylko jedna z prób ataków, jakie, obawiam się, będą następować coraz częściej.- Jak zamierzasz im zaradzić? - spytała, przekonana, że podjął już kroki, by chronić swój majątek.Nie rozczarował jej.- Słyszałaś, jak Kitty niedawno mówiła, że nasz kamerdyner Barryman nie jest już młody, ale wciąż dobrze się spisuje.To głównie dzięki niemu nie doszło do większych strat.Jednak od człowieka w jego wieku nie sposób wymagać ciągłej czujności.Między innymi dlatego skróciłem nasz pobyt w Bath, żeby być na miejscu, gdyby znów działo się coś niedobrego.Wyznaczyłem ludzi do patrolowania okolicy nocą.Lord Warren także organizuje oddziały straży.Obecność żołnierzy, objeżdżających konno teren, z pewnością zniechęci wilu do bezprawnych poczynań, ale też nie jest trwałym rozwiązaniem problemu.Oderwał wzrok od krajobrazu za oknem, by znów spojrzeć na Abbie; twarz natychmiast mu złagodniała w uśmiechu.- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.Intruz, choć wbrew swoim intencjom, spełnił dobry uczynek.Biblioteka od lat wyglądała na zaniedbaną, a z powodu podpalenia nie mogę dłużej zwlekać z remontem.Dlatego byłbym wdzięczny za radę w sprawie nowego dywanu i zasłon.Abbie nawet nie próbowała ukryć zaskoczenia.- To z Eugenie powinieneś się naradzić.Bart skrzywił się sceptycznie.- Moja macocha dokonała niewielu zmian, odkąd się tu wprowadziła.- Wiem o tym.- Abbie daleka była od wyjawienia tego, co usłyszała od Eugenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl