[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Je¿eli puœcimy wodze fantazji, to mo¿nabêdzie sobie wyobraziæ, ¿e s¹ to wyrzutnie startowe skierowane w niebo.Na górnym koñcu "rampy", na szczycie, El Fuerte siê wyp³aszcza:w³aœnie tu znajduje siê dublet "Ÿród³a obmycia nóg" - labiryntzbiorników, rynienek, kana³Ã³w, wij¹cych siê wê¿Ã³w i postaci w niecowiêkszej skali ni¿ w San Agustin.Najistotniejsza ró¿nica polega na tym, ¿e na El Fuerte, w najwy¿-szym miejscu wzniesienia, nie by³o Ÿród³a a wiêc i wodotrysków - tym-czasem w San Agustin kwit³ kult wody i p³odnoœci.Dlaczego Indianie stworzyli tak wielkim nak³adem pracy to dzie³o naszczycie?Na pomys³, pozwalaj¹cy rozwik³aæ ten problem, nie wpad³em ja, leczin¿ynier Joseph Blumrich, który przez wiele lat kierowa³ wydzia³emkonstrukcyjno-projektowym NASA w Huntsville.Razem z nim od-wiedzi³em przed paru laty El Fuerte.Stoj¹c przed kamvennym labiryn-tem Blumrich wysun¹³ przypuszczenie, i¿ s³u¿y³ on byæ mo¿e doprzetapiania metalu.Zdjêcia z San Agustin i z El Fuerte mówi¹ same za siebie.Nie jest ju¿istotne, czy archeolodzy zaakceptuj¹ hipotezê "metalurgiczn¹", czynadal kurczowo bêd¹ siê trzymaæ jakiegoœ w¹tpliwego kultu.Rzeczw tym, ¿e fotografie dowodz¹, i¿ kultury El Fuerte i San Agustin maj¹wiele wspólnego - mimo odleg³oœci, braku dróg, mimo dziel¹cych jegór i tropikalnych lasów.I jeszcze coœ: mo¿liwe by³o po³¹czenie SanAgustin i El Fuerte drog¹ wodn¹.Indianie z El Fuerte mogli p³yn¹æz pr¹dem Rio Mamore, wpadaj¹cej do Rio Madeira, której ujœcie doAmazonki znajduje siê poni¿ej portowego miasta Manaus.P³yn¹c tymszlakiem zwinne ³odzie mog³yby dop³yn¹æ na wios³ach a¿ do RioJapura, której Ÿród³a znajduj¹ siê w rejonie San Agustin.Mimo teoretycznie mo¿liwego po³¹czenia drog¹ wodn¹, nie starczami fantazji, aby wyobraziæ sobie, ¿e wykorzystywano je w praktyce.Amazonka bowiem ma tyle odnóg, ¿e mo¿na siê w nich doszczêtniezagubiæ.¯eby dotrzeæ do celu, indiañscy wioœlarze musieliby mieæ zesob¹ niezwykle dok³adne mapy.A kto zajmowa³ siê wówczas karto-grafi¹? Dopiero dziœ zdjêcia satelitarne z wysokoœci 300 km pozwoli³yna stworzenie dok³adnej mapy dorzecza Amazonki.Przed sob¹ mamy jeszcze interesuj¹ce i wa¿ne zadanie: zbadaæ, jakdosz³o do powstania dubletów w San Agustin i na El Fuerte.Drugie jaWiele godzin spêdzi³em przed i nad "Ÿród³em obmycia nóg",obserwuj¹c turystów, dziwi¹cych siê kamiennym labiryntom i od-chodz¹cych z przekonaniem, ¿e widzieli miejsce, gdzie Indianie mylinogi.Potok Quebrada de Lavapatas jak przed wiekami bêdzie powieczne czasy chichotaæ i szumieæ, przep³ywaj¹c obok tego zadziwiaj¹-cego dzie³a.Po nie koñcz¹cych siê niemal schodach wspinam siê na "wzgórzeobmycia nóg".Tu, na sztucznym plateau archeologia odkry³a najstarszeœlady, siêgaj¹ce 650 r.prz.Chr.Datowanie to uzyskano dziêki metodzieC - 14 przeprowadzonej na koœciach i reliktach drewnianych, znalezio-nych w pobli¿u poprzewracanych pos¹gów.Za pomoc¹ tej metody,pozwalaj¹cej datowaæjedynie znaleziska organiczne, nie mo¿na niestetyustaliæ, czy kamienne rzeŸby pochodz¹ z tego samego okresu, czy s¹mo¿e starsze.Na górze, na sztucznie sp³aszczonym wierzcho³ku, stoi "Drugieja", "El doble yo", przedstawione w ludzkiej postaci z szerokimi,prostok¹tnymi ramionami i rêkoma skrzy¿owanymi na piersi.Z okru-tnej twarzy szczerz¹ siê pod szerokim nosem cztery z³e k³y, z g³êbokichoczodo³Ã³w surowe spojrzenie leci gdzieœ w dolinê.G³owê obejmujeciasny he³m.Jakby za przyk³adem torbaczy, tak licznych na Ziemi w okresie kredy,kamienna postaæ ma na plecach zwierzê - "drugie ja".Archeolodzymówi¹, ¿e jest to jaguar, aleja niestety - podobniejak inni, których o topyta³em - nie potrafiê w tej postaci rozpoznaæ jaguara: prostok¹tn¹czaszkê uciska niezgrabny grzebieñ, prawie tak du¿y jak g³owa.Czytak, choæby z daleka, wygl¹dajaguar? Nawet w stylizacjach staro¿ytnirzeŸbiarze byli bli¿si orygina³u.S³ysza³em, jak jeden z turystów pozwoli³sobie na niesmaczny ¿art: "Ojciec Otto ze swoim dzieckiem".Tu¿ obok stoi kolejny "Otto", jeszcze bardziej niesamowity i zagad-kowy od prominentnego s¹siada: twarz jest abstrakcyjna, skoœne oczynad szerokimi ustami, z których wystaj¹ obowi¹zkowe zêby jaku wampira.Nawet dysponuj¹c najbujniejsz¹ fantazj¹ nie mo¿nawyjaœniæ, co za przedmiot trzyma ów "Otto" w lewej rêce.Nad t¹okrutn¹ twarz¹ znajduje siê druga "czaszka", kszta³t ten jednak mo¿eprzedstawiaæ równie¿ coœ zupe³nie innego.Fascynuj¹ce jest to, co znajduje siê miêdzy obiema postaciami.Jest tomonstrum wykute zjednego bloku kamienia, okreœlane przez stosown¹literaturê mianem "krokodyla".Pierwszy raz widzê rozdeptanegokrokodyla ze skrzyd³ami.Nawet jeœli jest to stylizacja - znamy przecie¿ subtelne stylizacjestosowane przez staro¿ytnych rzeŸbiarzy - to krokodyl mia³by paszczêwyd³u¿on¹, nie zaœ pysk na ca³¹ szerokoœæ cia³a.Co okaza³oby siêjednak, gdybyœmy zechcieli na próbê zinterpretowaæ to coœ z punktuwidzenia naszej wspó³czesnej wiedzy technicznej? Wówczas rozpoz-nalibyœmy op³ywowe urz¹dzenie do zasysania powietrza (nos), dwaotwory obserwacyjne dla pilotów, a z lewej i z prawej pozosta³oœci poskrzyd³ach.Bezczelnoœæ? Je¿eli "bogowie" zainspirowali Indian swoimszybkim jak strza³a l¹downikiem, móg³bym zrozumieæ zastraszonychrzeŸbiarzy, którzy przedstawili ów niebiañski wehiku³ jako zdeformo-wanego krokodyla.Papuasi z Nowej Gwinei jeszcze dziœ uwiecznialibysamolot Concorde jako "istotê" z zakrzywionym dziobem i roz-kraczonymi nogami, spadaj¹c¹ lotem nurkowym na swoj¹ ofiarê.Jaki to ma zwi¹zek z "drugim ja"? Bez teoru Freuda i jego epigonównie wolno badaæ psychologicznych g³êbi i mamiæ schizofreni¹.Dawniartyœci stworzyli stylizowane wizerunki tego, co widzieli i prze¿yli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]