[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mocno przesadziłam paląc skręty i lejąc w siebie alkohol tylko dlatego, że nie potrafiłam wymyślić nic innego.Wydawało się, że nigdy nie przestanę.Później doszli inni ludzie, zabawa się rozkręciła i poczułam się odrobinę lepiej.Ktoś przygotował poncz.Nie wiem, co tam wlali i.stooop! Wszystko zaczęło wirować coraz szybciej i szybciej i.no tak, wiedziałam, że naprawdę się rozchoruję, jeśli to dłużej potrwa.Dom znienacka się zapełnił.Nagle nie było gdzie się ruszyć.Wszyscy krzyczeli, hałasowali i tańczyli.Czułam się tak dziwnie.Zatańczyłam, ale moja głowa obracała się wokół osi, nabierając prędkości.Wypaliłam jeszcze ze dwa skręty i.i.Poszłam na górę i posiedziałam trochę w kiblu.Potem ktoś chciał wejść, więc przeszłam do sypialni i położyłam się na łóżku na kilka minut, dopóki moja głowa nie stanęła w miejscu.To było potworne - jakby ktoś wsadził mi do żołądka mikser elektryczny, który kręcił się coraz szybciej i szybciej, i szybciej, i szybciej.Leżałam nie wiadomo jak długo, czekając, aż to się zatrzyma.Kiedy poczułam, że mogę znów usiąść, muzyka na dole ciągle dudniła, ale nie miałam pojęcia, która jest godzina.Ciągle czułam się okropnie.no właśnie, okropnie okropnie.Nie byłam pijana czy skacowana, ale w moim żołądku cały czas tkwił monstrualny bąbel.W każdej chwili mógł podejść mi do gardła i wyskoczyć.Pop!Wstałam i wyjrzałam przez okno.Pamiętam jedynie, że wszystko było pomarańczowe i wyglądało tak, jakby koty i łasice, i jakieś inne stwory roiły się poza zasięgiem wzroku, kryjąc się za śmietnikami i lampami ulicznymi.Nie twierdzę, że je widziałam, lecz one były ciągle tuż za polem widzenia.Rozejrzałam się po pokoju i wszystkie sprzęty - szafa, komoda, nawet futryna okna - wszystkie wydawały się na mnie patrzeć, jakby były żywe.Co się dzieje? - myślałam.I nagle zdałam sobie sprawę - miałam odlot! Wiec tak to jest! Miałam totalny odlot.Ciasteczka! - pomyślałam.No jasne, ciasteczka.Richard mówił mi, żebym za dużo nie jadła, a ja uznałam, że pieprzy, bo wyglądał, jakby pieprzył.Ale nie miałam racji.Zjadłam dziesięć razy za dużo i teraz miałam absolutny odlot.No i dobrze, pomyślałam, to w każdym razie coś.Chociaż nie było to zbyt przyjemne.Zeszłam na dół zobaczyć, co się dzieje.Na parterze było pustawo.Ludzie siedzieli małymi grupkami na podłodze i rozmawiali.Ci, którzy byli sami, usiedli na krzesłach półprzytomni.Rozejrzałam się, ale nigdzie nie mogłam dostrzec Smółki.Weszłam do kuchni napić się wody.Napakowałam sobie ryżu do ust.Tak mi smakował, że zaczęłam jeść i jeść, i jeść, i jeść.Kiedy się skończył, wypiłam jeszcze jedną szklankę ponczu i wróciłam do salonu.Pojawili się nowi ludzie.Facet rozmawiał o czymś z jakąś parą.Wyglądał inaczej niż pozostali.I była tam ta dziewczyna.Tańczyła.To znaczy tańczyła i jednocześnie robiła inne rzeczy.Zmieniała kasetę albo na tej samej kasecie szukała ciekawszego kawałka, albo po prostu patrzyła, co na niej jest.Podchodziła i zabierała komuś papierosa albo skręta, sprzątała pety, papierowe kubki i tak dalej.I cały czas poruszała się w rytm muzyki tańcząc, kołysząc głową.Rzeczywiście robiła to wszystko do muzyki.Nie mogła ustać nieruchomo.Uśmiechała się bez przerwy.Nie do kogoś, ale do siebie i dlatego, że się dobrze bawiła.Miała usta chyba jeszcze szersze niż moje, a gdy się uśmiechała, jej oczy zmieniały się w dwie czarne, pełne szczęścia plamki na twarzy.Była piękna.Bez przerwy tańczyła wokół swojego faceta, całując go i głaszcząc.Było widać, że jest z niej dumny.Nie mogłam oderwać od niej oczu.Miałam wrażenie, że znajduje się w zupełnie innym pomieszczeniu na zupełnie innym przyjęciu niż pozostali obecni w pokoju.Była inna niż wszyscy.Po chwili zauważyłam jej strój i.rany! Z początku nie uwierzyłam własnym oczom.Rozejrzałam się i zobaczyłam, że wszyscy faceci pożerają ją wzrokiem.O mało nie parsknęłam śmiechem, bo było to tak wyzywające, a zarazem.Miała na sobie czarny siatkowy podkoszulek.To było to.Trzeba było paru chwil, żeby załapać, o co chodzi.Na pierwszy rzut oka dostrzegało się tylko podkoszulek, po prostu ubranie.I wtedy wzrok nagle - POP! - przebijał siatkę i odsłaniała się ona sama.Goła jak niemowlę.Dosłownie można było zobaczyć wszystko.Jak na podkoszulek to było nawet dość długie, ale, kiedy się nachylała, żeby zmienić kasetę, odsłaniał się jej tyłek.Wszyscy się w nią wpatrywali, lecz wcale nie dlatego, że była bardziej czy mniej rozebrana.Ona miała moc.Ludzie rozmawiali między sobą o tym czy owym, ale to było jedynie udawanie.W całym pokoju istniała tylko ona.Niektórzy nie wytrzymywali patrzenia na nią w taki sposób, jak ja to robiłam.Kontynuowali rozmowy i podpatrywali ją szybkimi spojrzeniami z ukosa.Inni patrzyli oniemiali, z ustami otwartymi niczym drzwi lodówki.Ale patrzyli wszyscy.A ona kręciła się, wirowała wykonując swoje drobne czynności, zagadywała tego i owego, śmiała się z dowcipów.Jej facet, z krostami i nieogolony, z niechlujnym irokezem i co najmniej dwoma ubytkami w szczęce, cieszył się tym tak samo jak ona.Zabrała komuś skręta, dała mu pociągnąć i znów oddaliła się wirując.On zachowywał się tak, jakby miała na sobie dżinsy i koszulkę, tyle że parę razy dotknął jej pośladków.Nikt nie miał zamiaru protestować, kiedy odbierała ludziom ich drinki czy skręty.Gdyby to zrobił ktokolwiek inny, pewnie by się obrazili, ale jeśli chodziło o nią, uważali to za jej przywilej.A może po prostu niemieli odwagi się poskarżyć.Czy zdarzyło ci się zobaczyć kogoś i powiedzieć sobie: tak, chcę być tą osobą? Ja chciałam wyglądać jak ona myśleć jak ona, i tak samo działać na innych.rozumiesz? Ta dziewczyna.nic nie miało dla niej znaczenia.Żadne zasady, żadne „powinieneś” i „nie powinieneś”, żadne maniery, w ogóle nic.nic takiego dla niej nie istniało.Jeśli coś jej się nie podobało, po prostu tego nie robiła.Jeżeli robiła, było to dobre.Nie musiała mówić proszę ani dziękuję.Nie musiała niczego przyjmować.Wszystko już należało do niej.Była sobą bardziej niż ktokolwiek na świecie.Od pierwszego momentu, kiedy mój wzrok na niej spoczął, wiedziałam, że chcę być sobą tak bardzo, jak ona jest sobą.Nie miałam odwagi z nią pogadać, ale było mi dobrze od samego patrzenia na nią, od poznania, że można być kimś takim.Że ktoś taki już istnieje.Stałam w drzwiach przez jakiś czas.Byłam podniecona.Po chwili zachciało mi się z kimś pogadać, więc poszłam szukać Smółki, ale go nie było.Usiadłam na krześle obok jakiegoś faceta.Należał do tej ekipy dzikich lokatorów.- Gdzie jest Smółka? - spytałam go.- Nie wiem.Pociągnęłam haust ze swojej szklanki i pomyślałam: cholera, zostawił mnie tutaj.Zostawił mnie i poszedł bawić się w anarchistę.Chciało mi się śmiać.Wstałam i wzięłam sobie następnego drinka, a potem usiadłam i wydmuchiwałam do niego bąbelki, bo nie było nic innego do roboty, nikogo do towarzystwa.Ani nie było dokąd pójść.Wtedy przede mną pojawiła się ta dziewczyna, tańcząc i kołysząc głową w rytm muzyki.- Hej! Jak tam impreza? - powiedziała tak, jakby nie wyobrażała sobie, że można się nie bawić.- Cudownie - odrzekłam i pociągnęłam kolejny łyk, ale zaczęłam się śmiać i wyplułam sobie wszystko na ubranie.Złapałam się za głowę, śmiałam się i próbowałam się uspokoić, zanim zrobię z siebie kompletną kretynkę.- Tak, cudownie - przytaknęła.Uśmiechnęłam się do niej, próbując udawać, że naprawdę dobrze się bawię.Wyciągnęła rękę.- Mogę spróbować?- Jasne.Byłam, rozumiesz.! Ona uważała, że mój drink jest wart wypicia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]