[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musiał jednak wypełnić swoje zobowiązania na Protonie, bez względu na to, ile miało go to kosztować.Stracił już sporo czasu.Usiedli po przeciwległych stronach planszy, każdy z miseczką pełną wypolerowanych kamieni.Snack uroczyście wziął po jednym każdego koloru, wymieszał je w złączonych dłoniach i zaciśnięte pięści podał przeciwnikowi do wyboru.Stile dotknął lewej.Wylosował czarny kamień.Zgodnie z tradycją czarne miały pierwszy ruch.Mając 361 węzłów do wyboru - w Go piony kładziono na przecięciach linii, a nie na polach - nie miał z tym żadnego problemu.Teraz kolej Snacka.Tempo narzucane było przez zegar.Ponieważ pojedynek odbywał się w ramach kwalifikacji do Turnieju - czas został ograniczony.Chodziło o to, by Turniej odbywał się sprawnie.Było to korzystne dla Stile’a, bo gdyby Snack mógł rozważać każdy ruch dowolnie długo, prawdopodobnie wygrałby.Stile natomiast dobrze sprawdzał się przy podejmowaniu szybkich decyzji.Kolejno kładli kamienie na planszy, formując na niej strategiczne układy.Celem było otoczenie jak największej powierzchni i zdobycie tylu kamieni przeciwnika, ile tylko było możliwe.Przypominało to kierowanie armią zajmującą terytorium i biorącą jeńców.Najważniejsze było zdobywanie terytorium.W wyobraźni Stile’a każdy biały kamień był wrogim, nieubłaganym i groźnym żołnierzem, a wszystkie czarne były Obrońcami Słusznej Wiary, nieugięte i prawe.Nie był jednak pewien, czy zwyciężą siły sprawiedliwości.Musiał skutecznie rozmieścić swe oddziały, a w gorączce bitwy nie zawsze łatwo jest rozpoznać najlepsze pozycje.Kamień - żołnierz uważany był za schwytanego, gdy wszystkie drogi dostępu miał odcięte.Jeżeli siły przeciwnika otoczyły go z trzech stron, pozostawała mu tylko jedna droga dostępu; jeśli nie znajdował oparcia w innym kamieniu tego samego koloru, z którym tworzyli razem łańcuch, łatwo tracił i dostawał się do niewoli.Łańcuch także nie gwarantował bezpieczeństwa.Można było otoczyć dowolną liczbę kamieni.Ważniejsza była raczej pozycja.Było kilka sposobów obrony terytorium, takie jak „oko” czy „dywizja”, które zapobiegały otoczeniu przez stronę przeciwną, lecz wiązały się z utratą kamieni.Drogą do zwycięstwa była właściwa ocena sytuacji.Snack dobrze sobie radził w początkowych etapach gry.Potem, gdy sytuacja na planszy stawała się coraz bardziej skomplikowana, a czas zaczął dobiegać końca, Stile zaaplikował mu swoje słynne spojrzenie, służące do wyprowadzani przeciwników z równowagi.Było to skoncentrowane, wrogie spojrzenie, z prawie wyczuwalną aurą nienawiści.Ilekroć Snack zerknął na niego, za każdym razem widział to samo Początkowo nie reagował, wiedząc, że to tylko taka strategia ale konsekwentnie denerwowany zdekoncentrował się i zaczął popełniać błędy.Najpierw źle odczytał pozycję „seki”, co spowodowało utratę kilkunastu kamieni, a potem zaniedba utworzenie „oka” mogącego obronić zagrożone terytorium i rozrzutnie gospodarował pionami.Jeszcze przed zakończeniem gry stało się jasne, że wygra Stile.Snack poddał się, nie czekając nawet na przeliczenie punktów.Szczebel Siódmy należał odtąd do Stile’a.Wzrok Stile’a złagodniał i Snack potrząsnął głową, czując że się wygłupił.Gdyby nie zawiodły go nerwy, zachowałby pełnię formy i mógłby liczyć na zwycięstwo.Stile’owi zrobiło się go żal, ale był przede wszystkim zawodnikiem, a zdobycie Siódmego Szczebla było konieczne Jego złość, będąca wynikiem kompleksu na tle wzrostu, ujawniała się w czasie tego rodzaju pojedynków i nieraz przesądzała o zwycięstwie.Stile charakteryzował się silniejszą ni u większości ludzi motywacją pracował wytrwalej niż inni i nigdy nie okazywał w Grze litości.Posiadacza Szóstego Szczebla nazywano Hulk.Podobno na cześć bohatera z jakiegoś zeszłowiecznego komiksu.Był silnym, potężnie zbudowanym mężczyzną, specjalizującym się w konkurencjach fizycznych, lecz z innymi też sobie doskonale radził.Jego prawo pobytu na Protonie już się kończyło, więc starał się przesunąć na pozycję kwalifikującą go do udziału w Turnieju.Niestety, próba uzyskania Szczebla Piątego, którą ostatnio podjął, zakończyła się przegraną w grze losowej i nie mógł powtórzyć wyzwania, dopóki nie zmienił się cały układ szczebli lub dokąd nie odparł pomyślnie ataku na swoją własną pozycję.Teraz atakującym był Stile.Liczba widzów znacznie się powiększyła.Zarówno Stile, jak i Hulk byli znanymi Graczami, a to, że pod względem fizycznym stanowili swe przeciwieństwo, dodawało pojedynkowi atrakcji.Pojedynek olbrzyma i karła!Stile wylosował tym razem numerowaną stronę tabeli.Chociaż raz dopisało mu szczęście! Mógł teraz sterować wyborem jak najdalej od specjalności Hulka, którą były konkurencje fizyczne.Mimo to zawahał się.Wpłynęły na to dwie rzeczy.Po pierwsze element zaskoczenia: dlaczego miał robić to, czego oczekiwał przeciwnik, i wybrać kolumnę UMYSŁOWE`? Hulk był bardzo sprytny, choć starał się to ukrywać, podobnie jak Stile taił swe możliwości fizyczne.Każda pomyłka, jaką czynił przeciwnik, oceniając możliwości drugiego gracza, była dla tego drugiego dobrą nowiną.Hulk na pewno wybierze rząd NAGIE, a to umieści ich na polu gier czysto umysłowych, gdzie miał prawdopodobnie jakieś ukryte rezerwy.Po drugie, pokonanie Hulka w dziedzinie, w której był najsilniejszy, byłoby ostatecznym wyzwaniem i podniecającym doświadczeniem, a także niezłym widowiskiem dla przypatrującego się tłumu.Nie - usiłował sam odwieść się od tej decyzji - to tylko podświadoma reakcja na kompleks, silny uraz na punkcie wysokich mężczyzn.Miał nieodpartą potrzebę zwyciężania ich udowadniania, że jest od nich silniejszy i sprawniejszy.Doskonale wiedział, że wysocy ludzie nie bardziej odpowiadali za swój wzrost niż on za swój.Mimo to odczuwał coś w rodzaju wewnętrznego przymusu nie poddającego się zdrowemu rozsądkowi.Pragnął upokorzyć tego olbrzyma, zniszczyć go całkowicie w oczach świata.Musiał to zrobić.1 w ten sposób wybrali razem I A: FIZYCZNE - NAGIE.Widownia wydała cichy jęk zaskoczenia.Z daleka dobiegł ich czyjś stłumiony glos: Stile wyzywa Hulka w opcji 1 A.Odpowiedzią był okrzyk zdumienia.Hulk podniósł głowę i obaj gracze wymienili przelotnie uśmiechy; obaj lubili dobrą widownię.W rzeczywistości uświadomił sobie Stile - to pod wieloma względami byli bardziej do siebie podobni, niż mu się zdawało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl