[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeœli chodzi o osobowoœæ, to zdaje siê to poci¹gaæ za sob¹pewne wyrównanie lub kompensacjê dla niej w kamaloce i w niebie, tak abydoskona³a sprawiedliwoœæ mog³a byæ udzia³em nawet przemijaj¹cej osobowoœci.Szczegó³y sprawy wype³niania siê karmy zbiorowej zaprowadzi³yby nas daleko pozagranice tej, b¹dŸ co b¹dŸ, elementarnej pracy, a nawet poza granice wiedzyautorki.Na razie mo¿na daæ studiuj¹cym tylko te fragmentaryczne wskazania.Dladok³adnego poznania sprawy konieczne by³yby d³ugie badania indywidualnychsytuacji, które trzeba by przeprowadziæ na przestrzeni wielu tysiêcy lat.Pró¿ne by³oby spekulowanie na ten temat, konieczna jest tu cierpliwaobserwacja.Istnieje natomiast inna strona karmy zbiorowej, o której mo¿na powiedzieæ kilkas³Ã³w; jest ni¹ zwi¹zek, jaki zachodzi pomiêdzy ludzkimi myœlami i uczynkami aaspektami zewnêtrznej natury.Oto co pisze o tej trudnej sprawie H.P.B³awatska:Id¹c za Platonem Arystoteles wyjaœnia, ¿e wyraz „pierwiastki" by³ rozumianytylko w znaczeniu bezcielesnych zasad zwi¹zanych po jednej z ka¿dym z czterechwielkich dzia³Ã³w naszego kosmicznego œwiata, aby nim kierowaæ.Tak wiêcpoganie, tak samo jak i chrzeœcijanie, nie uwielbiaj¹ ani nie czcz¹¿ywio³Ã³w-Pierwiastków, ani te¿ (imaginowanych) stron œwiata, lecz „Bogów”,którzy nimi rz¹dz¹.Dla Koœcio³a istniej¹ dwa rodzaje niebieskich istot,anio³y i diab³y.Dla kabalisty i okultysty istnieje tylko jeden rodzaj, i aniokultysta ani kabalista nie robi ró¿nicy pomiêdzy „Rz¹dcami Œwiat³a” i„Rectores Tenebrarum” czyli „Rz¹dcami Kosmosu” (Cosmocratores), których Koœció³Rzymski wyobra¿a sobie i widzi w „Rz¹dcach Œwiat³a” od czasu, jak jeden z nichnosi inne miano ani¿eli siê nale¿y.To nie Rz¹dca lub Maharad¿a karze lubnagradza cz³owieka za lub bez pozwolenia czy rozkazu „Boga”, lecz sam cz³owiek– jego w³asne czyny, lub karma, przyci¹gaj¹ jednostkowo lub zbiorowo (jak toczasem miewa miejsce w przypadku ca³ych narodów) wszelkiego rodzaju z³o inieszczêœcia.To my sami stwarzamy Przyczyny, a one budz¹ odpowiednie moce wGwieŸdzistym Œwiecie i przyci¹gaj¹ je magnetycznie w sposób nieodparty ku tym,co stworzyli takie w³aœnie przyczyny i dzia³aj¹ na nich – obojêtne, czy to wpraktyce bêd¹ z³oczyñcy, czy te¿ tylko „myœliciele”, którzy knuj¹niegodziwoœæ.Myœl bowiem jest materi¹, tak uczy wspó³czesna nauka, a ka¿dacz¹steczka istniej¹cej materii jest kronik¹ wszystkiego, co siê zdarzy³o, jakto opowiadaj¹ profanom Panowie Jevons i Babage w swych Principles of Science.Wspó³czesna nauka jest wci¹gana z ka¿dym dniem coraz bardziej w maëlstromokultyzmu; niew¹tpliwie nieœwiadomie, a jednak bardzo wyraŸnie.Myœl jest materi¹, jednak oczywiœcie nie w sensie niemieckiego materialistyMoleschotta, który zapewnia nas, ¿e myœl jest ruchem materii – twierdzenieniezrównanie absurdalne.Stany mentalne i stany cia³a jako takie, stanowi¹ca³kowity kontrast.Nie dotyczy to jednak twierdzenia, ¿e ka¿da myœl, którejtowarzyszy akompaniament fizyczny (przemiany w mózgu), przedstawia obiektywny –choæ dla nas obiektywny ponadzmys³owo – aspekt na planie astralnym [23 SecretDoctrine, I.148,149; cyt.wyd.polskie, s.181–182.].Gdy cz³owiek rodzi wielk¹ iloœæ z³oœliwych myœlokszta³tów o charakterzedestrukcyjnym i gdy gromadz¹ siê one na planie astralnym w ogromnych masach, tozdaje siê, ¿e energia ich mo¿e byæ, i czêsto jest, rzutowana na plan fizycznywywo³uj¹c wojny, rewolucje, zaburzenia socjalne i wszelkiego rodzaju przewroty,które spadaj¹ jako karma zbiorowa na g³owy twórców i szerz¹ szerokospustoszenia.Tak wiêc cz³owiek, i zbiorowo tak¿e, jest panem swegoprzeznaczenia, a jego œwiat jest wykuty jego w³asnym twórczym dzia³aniem.Epidemie zbrodni i chorób, ³añcuchy wypadków maj¹ podobne pochodzenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]