[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na zaproszenie zarządzającejweszła do środka.Margaret Lennox siedziała za dużym, pokrytym do-kumentami biurkiem.Miała na sobie granatową, obcisłą sukienkę i mały biały czepek,który oznaczał najwyższą pozycję w pielęgniarskiej hierarchii.Wyglą-dała groźniej niż zwykle.Ale Audra wiedziała, że ta tak surowo wyglą-dająca kobieta ma najlepsze serce.58Przełożona podniosła oczy i uśmiechnęła się na widok Audry, którabyła jej ulubienicą.Miała dla tej dziewczyny wiele uznania i szacunku.Znała jej historię z akt personalnych.Nigdy nie przestawała jej zdu-miewać siła charakteru dziewczyny.− Ach, to ty, Audro − rzekła uprzejmie − wejdź i usiądź.Mam ztobą do omówienia pewną sprawę.− Tak, siostro przełożona − Audra podeszła do biurka i usiadła nakrześle jak zawsze sztywno wyprostowana, z rękami złożonymi nakolanach.Duże, niebieskie oczy patrzyły bezustannie na twarz zarzą-dzającej.Margaret Lennox spojrzała na trzymany w ręku list, a potem położy-ła go na biurku.− Audro, sądzę, że mam dla ciebie posadę w Leeds.Błysk radości rozjaśnił twarz dziewczyny.Otworzyła usta, żeby cośpowiedzieć, ale zanim to zrobiła, przełożona podniosła rękę mówiąc:− Jedną chwilę.Nie podniecaj się.w każdym razie nie teraz.Mu-szę ci wyjaśnić, że nie jest to ten rodzaj zajęcia, jakiego szukałaś.Nie-stety, nie jest to praca w szpitalu.− Och! − zawołała Audra i posmutniała.− Rozumiem.− Wiem, iż jesteś rozczarowana, że nie udało mi się znaleźć czegośodpowiedniego − kontynuowała ze zrozumieniem przełożona.− Jed-nakże myślę, że powinnaś rozważyć tę propozycję prywatnej posady,zwłaszcza że zależy ci na wyjeździe do Leeds.− Naturalnie, że tak zrobię, siostro przełożona.− To rozsądne z twej strony.A teraz, Audro, posłuchaj.Mam tu listod pani Bell, żony znanego adwokata z Leeds, która szuka niani.Skon-taktowała się ze mną, by znaleźć odpowiednią kandydatkę w naszymszpitalu.Oczywiście, od razu pomyślałam o tobie.Margaret Lennox wyjaśniła następnie, że poznała panią Bell przezwspólną pracę w ruchu sufrażystek, jeszcze przed Wojną światową, i żeod tej pory pozostają w przyjaznych stosunkach.59− Bardzo cenię panią Bell − dodała.− Ma ona wiele osiągnięć wswej pracy i jestem przekonana, że przypadniecie sobie do gustu.Ztego, co napisała, wynika, że zajęcie nie będzie trudne.Chodzi o opiekęnad jednym dzieckiem, pięcioletnim chłopcem.Pozostała trójka jestdużo starsza i przebywa poza domem.Co o tym myślisz, Audro? −przełożona podniosła pytająco brwi.− Czy cię to interesuje?Audra słuchała z przejęciem i zrozumiała, że byłoby głupotą odrzu-cić taką możliwość bez próby sprawdzenia się.Dlatego też natychmiastodpowiedziała:− Tak, siostro przełożona.− Jestem przekonana, że dasz sobie radę z tą pracą bez większychtrudności − powiedziała Margaret Lennox.Po czym oparła się o krze-sło, splotła palce obu dłoni i przypatrywała się Audrze przez chwilę,nim się znowu odezwała: − Tak doskonale radzisz sobie z dziećmi,Audro.Wiem, że będziesz dobrą nianią.Ale jesteś także niezwykłąpielęgniarką, prawdziwą uzdrowicielką, a to jest rzadkością.Nie zapo-minaj nigdy, że posiadasz tę godną uwagi umiejętność, którą można bynawet nazwać darem, talentem.− Nie, nie zapomnę − odrzekła Audra, rumieniąc się z radości; po-tem wyszeptała swe podziękowanie za życzliwe słowa i wiarę w nią.− Miałam w związku z tobą pewne specjalne plany tutaj, w naszymszpitalu, Audro − kontynuowała przełożona.− Przewidywałam, żeszybko będziesz awansować.− Uśmiechnęła się dobrotliwie do młodejdziewczyny, a potem uniosła ramiona gestem wyrażającym rezygnację.− Cóż, jest, jak jest.Ale, jak ci to już powiedziałam, nie będę na ciebiewywierać żadnych nacisków.− Tak, wiem o tym, siostro przełożona.Doceniam też wszystko, copani dla mnie zrobiła.Margaret Lennox uśmiechnęła się słabo i zakończyła już bardziejrzeczowym tonem:− Dzisiaj zadzwonię do pani Bell i umówię cię z nią na spotkanie.Szczegóły przekażę ci po tej rozmowie.A tymczasem wracaj do swychobowiązków.60− Jeszcze raz bardzo dziękuję − powiedziała Audra wstając.Jechała do Leeds.Miała spotkać się z panią Ireną Bell z CalpherHouse w Upper Armley.Audra odniosła wrażenie, że będzie to niezwykłe wydarzenie.Śmia-ła się sama z siebie, bo przecież miała to być tylko normalna rozmowadotycząca przyszłej pracy.Z drugiej jednak strony, jeśli wszystko pój-dzie dobrze, to nareszcie w jej życiu dokonają się duże zmiany.Tomoże nawet być początek nowego życia.Ta myśl dodała sprężystości jej krokom, kiedy szła przez rynek wRipon, zmierzając do małej stacji kolejowej na linii północnej.OczyAudry lśniły takim blaskiem, jej młoda twarz była tak rozpromienionatego ranka, że kilka osób odwróciło się, by jeszcze raz na nią spojrzeć.Dziewczyna jednak tego nie zauważała.Nie zwracała również uwagi napogodę, a dzień był nieprzyjemny, wyjątkowo zimny, niebo zasnułyołowiane chmury zwiastujące śnieg.Audra była jednak podniecona ipełna oczekiwania.Jeszcze tydzień temu nie słyszała o rodzinie Bel-lów, a dziś przemierzyła pół Yorkshire, aby starać się u nich o posadę.A co będzie, jeśli Bellowie jej się nie spodobają”!Na tę myśl zwolniła kroku, ale tylko na ułamek sekundy.Idąc dalejwyjaśniała sobie, że jeśli mieszkańcy Calpher House nie okażą się od-powiednimi chlebodawcami, to grzecznie się wycofa.Na stacji pośpiesznie skierowała się na peron, na którym, wypusz-czając kłęby pary, stał już pociąg do Leeds.Szybko weszła do pustegoprzedziału pierwszej klasy.Usiadła w rogu Przy oknie, a po paru minu-tach pociąg ruszył.Ponieważ w przedziale było bardzo ciepło, Audra zdjęła rękawiczkii rozpięła płaszcz.Wiedziała, że dziś wygląda bardzo szykownie.Na wyprawę do Leeds wybrała swój szary płaszcz, który, choć ku-piony na wyprzedaży przed dwoma laty, ciągle wyglądał modnie.Pod61płaszczem miała prostą w kroju spódniczkę z szarej wełny i dobranykolorem sweterek sięgający bioder.Razem obie te części garderobytworzyły kreację miłą dla oka.Czarne czółenka na słupkowym obcasie podwyższały ją.Miało todla Audry szczególne znaczenie, gdyż zawsze starała się dodać sobiekilka cali.Jedynymi ozdobami, które miała na sobie, były broszka z kameą,niegdyś należąca do matki, i stary, ale bardzo ceniony przez nią zega-rek.Kiedy Audra gościła we wrześniu u Thorntonów, Gwen dała jej ka-pelusz z filcu w kolorze śliwkowym w kształcie doniczki, mówiąc:− Oto mój najbardziej nieudany zakup! Wyglądam w nim strasz-nie: jak ziarnko grochu na patyku.Ale dla ciebie będzie idealny.Gwen miała rację.Przylegający do głowy kształt kapelusza dosko-nale nadawał się dla Audry, która przeznaczyła go tylko na specjalneokazje.Ściślej mówiąc, włożyła go dziś po raz pierwszy.Teraz jednakzastanawiała się, czy nie jest on zbyt niestosowny na spotkanie z paniąBell.Otworzyła więc torebkę, aby raz jeszcze zerknąć w lusterko.Upewniła się, że wszystko jest w porządku.Kolor kapelusza dobrzeharmonizował z resztą ubrania, które było skromne, ale eleganckie.Była więc pewna, że zrobi na pani Irenie Bell dobre wrażenie.Podczas gdy pociąg toczył się w kierunku Leeds, myśli Audry za-przątała kobieta, z którą miała się zobaczyć.Zaczęła sobie przypominaćto wszystko, co powiedziała jej zarządzająca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl