[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W strukturê takiejtêsknotywbudowuje jednoczeœnie d³ugotrwa³y, czasem wieczny ¿al, smutek, nienawiœæ iwœciek³oœæ,które nie pozwalaj¹ nawet w przysz³oœci identyfikowaæ pozytywnie matki imi³oœci.Istniejegranica mo¿liwoœci samoobrony i transformacji psychicznej, która z³amana zbytwczeœnie,kszta³tuje osobowoœæ zniewolon¹ przez negatywny obraz matki – przemoc.Powstajepatologiczny wzorzec identyfikacji osobowej.Przymus ¿ycia zakodowany w przymusie jedzenia niesie jeszcze inny komunikat:„Mo¿eszjeœæ tylko to, co ode mnie dostajesz”.Je¿eli dziecko dostaje tylko pokarm bezmi³oœci, pozostajezawê¿one pole wolnoœci, wolnego wyboru.Narkomania jako odbicie rytua³Ã³wrodzica,pozbawionych mi³oœci, replika zatrucia psychicznego.Dziecko staje siêlustrzanym odbiciemswoich rodziców.Silne zaburzenia psychiczne s¹ przenoszone i reprodukowane w innych fazachinterioryzacji.Mi³oœæ i wolnoœæ staj¹ siê wartoœciami pragnieñ dzieciêcych: zale¿noœci iniezale¿noœci.Niezaspokojenie tych pragnieñ w fazie oralnej, poprzez przymus i walkê lubrezygnacjê, powoduje, ¿e dziecko nauczy siê wybieraæ to, czego nie chce, to, coniszczy jego pragnienia.Modelem takiego samozniszczenia jest rytua³ toksykomani.Odsuniêcie od piersi to trudniejszy do odczytania komunikat uczuciowy, wywo³ujeononiepokój i chêæ odzyskania tego, co dawa³o poczucie bezpieczeñstwa.Patogenny niedobór mi³oœci zmusza do wy³amania siê spod rytua³u mi³osnego,zmusza dobuntu, ucieczki odejœcia, nawet w formach samobójczych, dla tych, którzy musz¹siê wydostaæ spod ciê¿aru zniewolenia.Je¿eli dziecko doœwiadcza dawania „bez mi³oœci”, samo bez mi³oœci odda to, couprzedniodosta³o.Dramat toksykomanów polega na tym, ¿e nawet nie umiej¹ oddaæ z³a.Przyjmuj¹ z³o jako wartoœæ.Prowadzi to do zgody na z³o, którym jest truciznazastêpuj¹ca mi³oœæ i wolnoœæ, symuluj¹ca sens i wartoœæ ¿ycia.Patogennie szukasiê mi³oœci rodzica zamiast poszukaæ jej w innym cz³owieku.Fiksacja oralna mo¿e byæ rozszerzona w fazie edypalnej tak, ¿e dzieckospostrzega swoichrodziców nieraz jako byty niemal wy³¹cznie seksualne.Kiedy nie ma personifikacji, kiedy dziecko nie przebrnê³o swojej wstêpnej fazyalbo zosta³oprzez rodziców zablokowane, oni sami – rodzice, i cia³o dziecka s¹wartoœciowane negatywnie, przechodz¹ w sferê cienia, staj¹ siê jego treœci¹ –sfer¹ kary, lêku i zniewolenia.Introjekcja cienia, zara¿enie nienawiœci¹ i z³em, domaga siê fizycznegodope³nienia w postacitrucizny, wyzwolenia, które zniewala.Rozdzia³ VIWyjecha³am w maju do Krakowa, do Kasi.Chcia³am odpocz¹æ od ostatnich prze¿yæ,atak¿e dalej nad sob¹ popracowaæ z dala od miejsca, które wywo³ywa³o z³e stanyemocjonalne.Spêdzi³yœmy z Kasi¹ dni pe³ne wra¿eñ bycia z sob¹, odkrywania siebie wprzyjaŸni.Pracowa³yœmy wzajemnie siê poznaj¹c.By³ to czas prawdy i odkryæ, tak jak poznaje siê nieznany l¹d, na którympragnie siê zamieszkaæ.7 maja – Kasia powoli mi siê zwierza, ofiarowuje siebie w przyjaŸni.To cudownaistota.Wspólnie czytamy „Kokainê”, wtedy nie bojê siê wspomnienia tego tekstu anitego, co onzawiera.Lagerkvist.„ Tylko bogowie maj¹ wiele losów i nie musz¹ nigdy umieraæ.S¹przepe³nieniwszystkim i przezywaj¹ wszystko.Wszystko z wyj¹tkiem szczêœcia cz³owieka”.(Sybilla).To, co ja prze¿y³am, te tysi¹ce agonii i zmartwychwstañ, to moje przekleñstwo ib³ogos³awieñstwo.Mój los nadludzki na ziemi, moja wêdrówka.Bêdê dalej pod¹¿a³a t¹ drog¹,wype³nia³ani¹ siebie i innych.W mi³oœci i twórczoœci.W cz³owieczeñstwie.W cierpieniu i radoœci.W œwiadomoœci tajemnicy istnienia, któr¹ pozna³am do koñca.Stale odczuwamobecnoœæBoga, który przychodzi stamt¹d.Kasia mnie kocha, a ja j¹, spe³nienie mi³oœci to najwiêksze szczêœcie.Ofiarowanie swojejjaŸni drugiemu, w wolnoœci wyboru bycia do koñca sob¹.Kasia zaprowadzi³a mnie na cmentarz krakowski i zobaczy³am na jawie drzewa,które obserwuj¹ oczami sêdziów.Pomiêdzy alejami ogromnego parku wy³aniaj¹ siê,ot tak sobie, setki, tysi¹ce grobów.Tutaj zosta³a po³¹czona sprzecznoœæ ¿yciai œmierci.Tutaj jest to naturalne – groby i piêkna zieleñ, wrêcz baœniowa.Tutaj jest to naturalne, ¿e ¿ycie przechodzi w œmieræ i powraca w cyklu natury,który siê spe³nia.10 maja – Kiedy dopada mnie mêcz¹ca, wrêcz drêcz¹ca bezsennoœæ, rozsypujê siêzbytgwa³townie, w¹tpiê i trzeba mi siê potem mocno podnosiæ.Ewa zabita we mnie mê¿czyznê, Chrystusa, i„Kokainê” pisa³am jako kobieta –WielkaNierz¹dnica.Potem narkoza zabi³a we mnie kobietê – Matkê Bosk¹, i jakoChrystus chcia³amwst¹piæ do nieba.Tadeuszu, coœ jeszcze jest w mojej chorobie.JEST, bo mnie mêczy.11 maja – Dokonujê dalszej analizy przy Kasi.Analizy schizofrenii i mego¿ycia.Tadeuszu, PRAWDZIWY Z£OCZYÑC¥ W DOMU JEST MOJA MATKA.matka, któranigdy mnie nie kocha³a, która jedynie przez ca³e ¿ycie wype³nia³a wobec mnieswój obowi¹zek bycia matk¹.Anio³ œmierci, który oddziela duszê od cia³a.We mnie zawsze by³y dwie postacie, mê¿czyzny i kobiety, w zale¿noœci odurojenia przewa¿a³a we mnie dana p³eæ.Zosta³am ch³opcem w 14 roku ¿yciaponownie, bo ojciec ca³kowicie zanegowa³ mnie jako dziewczynê.By ratowaæ siêprzed ca³kowitym zniszczeniem z jego strony, sta³am siê mêska, by³a to jedynaforma samoobrony.To mój ojciec prawdziwie cierpia³, kiedy umiera³am, to on cicho ³ka³, by³ wprawdziwejrozpaczy.To matka jest prawdziwie silna.Zawsze by³a silna.Zabi³a mniepsychicznie, dokona³a na mnie aborcji emocjonalnej.By³a anio³em œmierci.Jaby³am ni¹ i dokona³am na sobie aborcji.I by³am katem, który zabi³ Chrystusa,by wniebowst¹pi³.Topór to symbol kary, egzekucji, narzêdzie sprawiedliwoœci, obrony wolnoœci.Dlatego goujrza³am, jak go trzymam w d³oni.Sprawa mi³oœci to wybór.Ja by³am matki WYMUSZONYM WYBOREM, z lêku zniemo¿noœciprzeciwstawienia siê nakazowi.I dlatego ukara³a za to ojca, dlatego popad³ walkoholizm.UKARA£A GO ZA MOJE POCZÊCIE!!!Podœwiadomie czu³am, ¿e mnie nie kocha, wiêc zawsze szuka³am zastêpczej matki.Ojciecmnie wybra³, kocha³ pomimo karania, które na mnie przynosi³, i zdradzi³, wiêcby³ winien.Dlatego od urodzenia by³am w chorobie sierocej.¯adnego kontaktu emocjonalnegoze stronymatki.Matka mnie ok³ama³a nieœwiadomie, zajmuj¹c siê mn¹, dawa³a z³udzenie, ¿ejej namnie zale¿y, by w koñcu mnie zniszczyæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]