[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dość drogi rejs - zadrwił Duffy.- Stocznia twierdzi, Ŝe zapłaciliście za Nealarachunek na prawie tysiąc dolarów.- Oboje jesteśmy biologami morskimi.Kiedy dowiedzieliśmy się, Ŝe rybacy mająproblemy z połowami, powiedzieliśmy Nealowi, Ŝe chcemy to zbadać.- Co było dalej?- Przenocowaliśmy w pensjonacie.Następnego ranka dowiedzieliśmy się, Ŝe Nealzaginął wraz ze swoją łodzią.Kontynuowaliśmy naszą podróŜ, gdy nagle dostaliśmy sięmiędzy dwóch piratów drogowych w duŜych samochodach.Duffy nie ukrywał sceptycyzmu.- Z pańskich słów wynika, Ŝe tamci faceci chcieli zepchnąć was z drogi.- Na to wyglądało.Duffy podrapał się po nieogolonym podbródku.- Nie bardzo moŜemy to sobie wyobrazić.Dlaczego mieliby próbować zabić paręniewinnych turystów?- Będzie pan musiał ich zapytać - odparł Paul.Rumiana twarz Duffy’ego poczerwieniała jeszcze bardziej.Otworzył usta, aleMacFarlane powstrzymał go gestem uniesionej ręki.- Tamci goście nie są w stanie nic powiedzieć - wyjaśnił z lekkim uśmiechem.- I tumamy następny problem.Pańska Ŝona wstąpiła do sklepu przy stacji benzynowej i pytała oprzetwórnię ryb za miastem.Tak się składa, Ŝe ci czterej martwi dŜentelmeni pracowali w tejprzetwórni.- Jestem biologiem morskim - odrzekła Gamay.- Moje zainteresowanie rybami tochyba nic dziwnego.Nie chcę pana pouczać, jak ma pan wykonywać swoją robotę - dodałatonem, który świadczył o tym, Ŝe właśnie to robi - ale moŜe powinien pan porozmawiać zkimś w przetwórni.- To następna ciekawa rzecz - wtrącił się Duffy.- Przetwórnię zamknięto.Gamay z trudem ukryła zaskoczenie i przygotowała się na kolejne pytania.Ale w tymmomencie odezwała się komórka MacFarlane’a, co uratowało Troutów przed następną rundąprzesłuchania trzeciego stopnia.Gliniarz przeprosił, wstał i odszedł na bok.Po kilku minutachwrócił i oznajmił:- Są państwo wolni.Dziękujemy.- Nie chcę być niegrzeczny - powiedział Paul - ale czy mógłby nam pan wyjaśnić, cosię dzieje? Przed chwilą byliśmy wrogami publicznymi numer 1 i 2.Na stale zakłopotanej twarzy MacFarlane’a pojawił się przyjazny uśmiech.- Dzwonili z posterunku.Przeprowadziliśmy małe śledztwo, kiedy zobaczyliśmy wpaństwa portfelach dokumenty toŜsamości.Właśnie był telefon z Waszyngtonu.Wygląda nato, Ŝe jesteście dość waŜnymi osobami w NUMA.Przygotujemy parę oświadczeń i damypaństwu do ewentualnego uzupełnienia i podpisania.MoŜe gdzieś podwieźć? - Wyraźnie muulŜyło, Ŝe znalazło się wyjście z trudnej sytuacji.- Najpierw do wypoŜyczalni samochodów - powiedziała Gamay.- A potem do pubu - dodał Paul.Podczas jazdy do wypoŜyczalni samochodów Duffy przestał grać złego glinę.Wytłumaczył Troutom, jak trafić do pubu z dobrym piwem i dobrym jedzeniem.Policjanciwłaśnie kończyli słuŜbę i teŜ dali się tam zaprosić.Przy drugim kuflu detektywi rozgadali się.Opowiedzieli, Ŝe poszli tropem Troutów.Rozmawiali z właścicielami pensjonatu i kilkomabywalcami okolic portu.Mike Neal nie znalazł się, Grogan teŜ gdzieś przepadł.PrzetwórniaOceanusa nie ma numeru telefonu.Próbowali skontaktować się z międzynarodowym biuremkorporacji, ale na razie bez skutku.Po wyjściu gliniarzy Gamay zamówiła następne piwo.Zdmuchnęła pianę i odezwałasię oskarŜycielskim tonem:- Ostatni raz pojechałam z tobą w teren.- Ty przynajmniej nic sobie nie złamałaś.A ja muszę trzymać kufel w lewej ręce.I jakbędę teraz wiązał muszkę?- Nie daj BoŜe, Ŝebyś zaczął uŜywać takich na gumkę, biedaku.Widzisz moje podbiteoko? Kiedy byłam dzieckiem, nazywaliśmy to śliwą.Paul nachylił się i lekko pocałował Ŝonę w policzek.- Wyglądasz z tym egzotycznie.- Przynajmniej coś zyskałam - odparła Gamay z uśmiechem.- Co dalej? Nie moŜemywrócić do Waszyngtonu tylko z rachunkiem za naprawę nieistniejącej łodzi i kilkomasiniakami.Paul łyknął piwa.- Jak się nazywa ten naukowiec, z którym próbował się skontaktować Mike Neal?- Throckmorton.Neal mówił, Ŝe jest z Uniwersytetu McGilla.- To Montreal! Skoro jesteśmy w pobliŜu, moŜe wpadniemy do niego?- Wspaniały pomysł! - pochwaliła Gamay.- Ciągnij swoje piwko, mańkucie, a jazawiadomię Kurta o naszych planach.Gamay poszła z komórką do bardziej cichego kąta pubu i zadzwoniła do NUMA.Niezastała Austina, więc zostawiła wiadomość, Ŝe wybierają się tropem Oceanusa do Quebecu ibędą w kontakcie.Poprosiła sekretarkę Austina o odnalezienie numeru telefonuThrockmortona i zarezerwowanie dwóch miejsc w samolocie do Montrealu.Sekretarkaoddzwoniła kilka minut później.Podała Gamay telefon do naukowca i powiedziała, Ŝe zrobiłarezerwację.Gamay zadzwoniła do Throckmortona.Wyjaśniła, Ŝe jest biologiem morskim zNUMA i chciałaby porozmawiać o jego pracy.Zgodził się bardzo chętnie.Samolot AirCanada wylądował w porcie lotniczym Dorval późnym popołudniem.Troutowie zostawilibagaŜe w hotelu Queen Elizabeth, złapali taksówkę i pojechali do kampusu UniwersytetuMcGilla, kompleksu starszych budynków z szarego granitu i bardziej nowoczesnychkonstrukcji na zboczu wzgórza Mont Royal.Profesor Throckmorton skończył właśnie wykład i wyszedł z sali w otoczeniu grupyrozgadanych studentów.ZauwaŜył rude włosy Gamay i wysoką postać Paula.Odprawiłstudentów i podszedł przywitać się z gośćmi.- Doktorostwo Trout, jak się domyślam - powiedział, potrząsając ich dłońmi.- Dziękujemy, Ŝe tak szybko znalazł pan dla nas czas - odrzekła Gamay.- Nie ma za co - odpowiedział ciepło.- To zaszczyt poznać naukowców z NUMA.Bardzo mi to pochlebia, Ŝe interesują się państwo moją pracą.- PodróŜujemy po Kanadzie - wyjaśnił Paul - i kiedy Gamay dowiedziała się opańskich badaniach, uparła się, Ŝeby do pana wpaść.Krzaczaste brwi Throckmortona podskoczyły jak przestraszone gąsienice.- Mam nadzieję, Ŝe nie jestem przyczyną niezgody małŜeńskiej.- AleŜ nie - uspokoiła go Gamay.- Montreal to jedno z naszych ulubionych miast.- W takim razie, skoro juŜ to sobie wyjaśniliśmy, zapraszam do pracowni.Zobaczmy,co tam mamy na warsztacie, jak to mówią.- Czy to nie z The Rocky Horror Picture Show? - zapytała Gamay.- Zgadza się ! Niektórzy koledzy juŜ mnie nazywają szalonym naukowcem, FrankiemN.Furterem.Throckmorton był niski, gruby i pucołowaty.Kształt jego ciała i twarzy podkreślałyokrągłe okulary.Ale w drodze do pracowni poruszał się z szybkością lekkoatlety.Wprowadził Troutów do duŜego, jasno oświetlonego pomieszczenia i wskazał imkrzesła przy stole laboratoryjnym.Wszędzie stały komputery.W rzędach akwariów w głębisali bulgotały napowietrzacze, czuć było słony zapach ryb.Throckmorton nalał mroŜonąherbatę do trzech zlewek laboratoryjnych i usiadł.- Jak dowiedzieli się państwo, nad czym pracuję? - zapytał po wypiciu łyka herbaty.-Z jakiegoś periodyku naukowego?Troutowie wymienili spojrzenia.- Szczerze mówiąc - wyznała Gamay - nie wiemy, nad czym pan pracuje.Na widok zaskoczonej miny Throckmortona włączył się Paul.- Dostaliśmy pańskie nazwisko od pewnego rybaka, Mike’a Neala.Podobnoskontaktował się z panem w imieniu swoich kolegów po fachu.Skończyły się im połowy ipodejrzewali, Ŝe to ma związek z dziwnym rodzajem ryb, które wyławiali.- A, pan Neal! Zadzwonił do mojego biura, ale nie rozmawiałem z nim.Nie było mniewtedy w kraju.A potem miałem za duŜo roboty, Ŝeby do niego oddzwonić.Intrygującasprawa.Chodziło o jakąś diabłorybę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl