[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Marvin Macy dalej snuł się za nią wokół domu i z jego twarzy widać było wyraźnie, jak cierpi.Wreszcie czwartego dnia zrobił coś niezwykle głupiego: udał się do Cheehaw i wrócił z prawnikiem.Potem w kantorku panny Amelii przepisał na nią cały swój doczesny majątek, a mianowicie dziesięć akrów lasu, które kupił za wszystkie swoje oszczędności.Przestudiowała dokument uważnie, żeby się upewnić, czy nie ma tu jakiegoś kruczka, i spokojnie schowała do szuflady biurka.Tego popołudnia Marvin Macy wziął dużą butelkę samogonu i poszedł z nią sam na moczary, kiedy słońce było jeszcze wysoko na niebie.Pod wieczór wrócił pijany, podszedł do panny Amelii z wilgotnymi, szeroko otwartymi oczyma i położył jej rękę na ramieniu.Próbował jej coś powiedzieć, ale zanim zdążył otworzyć usta, ona zamachnęła się i uderzyła go w twarz tak mocno, że poleciał aż na ścianę i wypluł jednego zęba.Resztę całej sprawy można już opowiedzieć w skrócie.Po tym pierwszym ciosie panna Amelia waliła męża, ilekroć zbliżył się do niej na odległość ramienia i ilekroć był pijany.W końcu przegoniła go zupełnie ze swego domu, tak że musiał cierpieć publicznie.Za dnia krążył wokół jej posiadłości i czasem z ponurą, obłędną twarzą siadał sobie w pobliżu ze strzelbą i zabierał się do jej czyszczenia, a jednocześnie wodził wzrokiem za panną Amelią.Czy była tym wystraszona, tego nie poznałbyś po niej, ale twarz miała chmurniejszą niż zazwyczaj i często spluwała na ziemię.Ostatnią jego desperacką próbą było wdrapanie się przez okno do sklepu pewnej nocy.Siedział tam w ciemności właściwie bez celu aż do rana, kiedy panna Amelia zeszła z góry.Wtedy to natychmiast pośpieszyła do Cheehaw w przekonaniu, że uda jej się osadzić go w więzieniu za włamanie.Tegoż dnia Marvin Macy znikł z miasta i nikt nie widział, jak odjeżdżał, ani nie wiedział dokąd.Na wyjezdnym wsunął pod drzwi panny Amelii dziwaczny długi list, częściowo napisany ołówkiem, a częściowo atramentem.Był to szalony list miłosny, ale groził w nim także i poprzysiągł, że jeszcze kiedyś w życiu zapłaci mu ona za wszystko.Jego małżeństwo trwało dziesięć dni.A miasteczko odczuło swoisty rodzaj satysfakcji, jak zwykle, kiedy ludzie widzą, że kogoś w specjalnie okrutny i skandaliczny sposób skrzywdzono.Pannie Amelii dostało się wszystko, co kiedykolwiek należało do Marvina Macy – jego las, jego pozłacany zegarek i wszystkie rzeczy.Ale niewiele sobie z nich robiła i tejże samej wiosny pocięła jego najlepszą koszulę, żeby okryć przed zimnem sadzonki tytoniu.Tak więc osiągnął jedynie to, że przez niego stała się jeszcze bogatsza, no i zetknęła się z miłością.Ale ona, dziwina rzecz, ilekroć mówiła o nim, to zawsze z wielką goryczą i złością.Nigdy nie wyrzekła jego imienia, tylko zawsze określała go z pogardą: „ten naprawiacz krosien, za którego się wydałam”.A później, kiedy przerażające wieści o Marvinie Macy doszły do miasteczka, panna Amelia ucieszyła się bardzo.Bo oto jego prawdziwy charakter w końcu wyszedł na jaw, teraz, kiedy wyzwolił się z pęt miłości.Stał się przestępcą, którego imię i fotografia figurowały we wszystkich gazetach całego stanu.Obrabował trzy stacje benzynowe i z bronią w ręku napadł na supermarket A&P w Society City.Podejrzewano go o zamordowanie Jednookiego Sama, znanego bandyty.Wszystkie te przestępstwa łączono z imieniem Marvina Macy, toteż jego zła fama rozeszła się szeroko.Aż wreszcie prawo go ujęło, pijanego na podłodze w campingowym domku, z gitarą przy boku i pięćdziesięcioma siedmioma dolarami w prawym bucie.Postawiono go przed sądem, skazano i zamknięto w więzieniu koło Atlanty.Panna Amelia była prawdziwie ukontentowana.No cóż, wszystko to zdarzyło się dawno temu i tak wygląda historia małżeństwa panny Amelii.Miasteczko przez długi czas naśmiewało się z tej komicznej sprawy.Ale chociaż wszystko, co ludzie wiedzą o owej miłości, było smutne i dziwaczne, trzeba jednak pamiętać, że prawdziwa historia tej miłości to tylko to, co się działo w duszy zakochanego.Któż więc prócz Boga może oceniać tę czy jakąkolwiek miłość? Owego pierwszego wieczora w knajpie niejeden nagle przypomniał sobie zrozpaczonego młodożeńca zamkniętego w dalekim, ponurym więzieniu.A i potem, w następnych latach, miasteczko niezupełnie zapomniało o Marvinie Macy.Imienia jego nie wymawiano nigdy w obecności panny Amelii czy garbusa.Ale pamięć o jego namiętności i o jego zbrodniach, myśl o nim tkwiącym w celi więziennej niczym w pułapce, zdawała się jakby niepokojącą nutą w pogodnej miłości panny Amelii i wesołym gwarze knajpy.Dlatego też nie zapominajcie o Marvinie Macy, ma on bowiem do odegrania straszliwą rolę w dalszej części tej historii.W czasie czterech lat, kiedy sklep przekształcał się w knajpę, górne pokoje nie zmieniły wyglądu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl